Madera zielony ogród na Atlantyku - atrakcje São Vicente
Gdy ktoś zapyta mnie z czym kojarzy mi się Madera? Odpowiadam: z ponchą, lapasami, strelicjami i majestatycznymi klifami.
Poncha - to tradycyjny lokalny drink, lapas - gatunek owoców morza, smaczne ślimaki, strelicje - kolorowe kwiaty, symbol Madery.
Z Maderą mam dobre wspomnienia, nocowałam w hotelu Estelagem do Mar. Ma on spektakularne położenie nad Oceanem Atlantyckim otoczony egzotyczną roślinnością na tle wysokich gór. Jego plusem jest spokojna lokalizacja z dala od miejskiego zgiełku w małym urokliwym miasteczku Sao Vicente z kilkoma sklepami, pocztą, kościołem i restauracjami.
Hotel posiada dwa baseny (jeden odkryty, drugi pod zadaszeniem z jacuzzi) z pięknym widokiem na ocean tuż przy kamienistej plaży, serwują tu zróżnicowane smaczne jedzenie i pyszną kawę. Na Maderze spędziłam dwa niezapomniane tygodnie i dużo zwiedziłam, w tym poście postaram się pokrótce opisać miasteczko i jego atrakcje.
Lot z Katowic trwał około 5,5 godziny, minął spokojnie aż do chwili lądowania gdzie na moment zamarła cisza. Pas startowy na lotnisku w Santa Cruz rozpoczyna się na oceanie a kończy się na betonowych palach, nie bez powodu mówi się, że lotnisko to zaliczane jest do jednego z najniebezpieczniejszych lotnisk na świecie. Samolot aby wylądować musi zawrócić przy pasie startowym i lecieć równolegle do linii brzegowej, wycelować w pas lotniska i voilà.
Emocje opadły kończąc na gromkich brawach.
Sao Vicente
Piękna okolica miasteczka kusi ciekawymi miejscami. Wychodząc z hotelu już pierwszą atrakcją jest most przy którym znajduje się kapliczka Św. Wincenta (patron wyspy) wykuta w bazaltowej skale.
Tuż przy moście jest kamienisto-żwirowa plaża z czarnym piaskiem, na której poukładane są stosy kopczyków z kamieni. Stawianie kopczyków można interpretować na kilka sposobów: na szlakach służą jako drogowskazy, na plażach jako pamięć za tych, którzy zginęli na morzu a zdaniem niektórych, są one stawiane na szczęście...
Plaże na Maderze są kamieniste, więc gdy przyjdzie wam ochota na kąpiel to warto mieć na sobie buty do wody -> klik
Mijając drewniany most idziemy w stronę białego Kościoła Świętego Wincentego, w którym znajduje się drewniany i pozłacany ołtarz oraz tradycyjne portugalskie mozaiki.
W krainie wiecznej wiosny zachwycą nas piękne różnorodne kwiaty i wszechobecne strelicje zwane inaczej rajskimi ptakami są one symbolem Madery, patrząc na kwiaty można łatwo domyślić się skąd ta nazwa.
Piękna szata roślinna...
Spacerując po miasteczku napotkamy przechadzające się małe jaszczurki, które są przyzwyczajone do ludzi i zupełnie nie zwracają na nich uwagi.
Niedaleko znajdują się największe jaskinie wulkaniczne na Maderze - Grutas de Sao Vicente. Podczas podróży do środka ziemi przez jaskinie zobaczymy tunele lawowe powstałe w wyniku erupcji, przeróżne formacje skalne, wulkaniczne stalaktyty, tak zwane krystaliczne jeziorko oraz wystawę multimedialną.
Caminho da capelinha - kapliczka umieszczona jest na wzgórzu i przykuje wzrok każdego, można podjechać do niej autem lub udać się pieszo, wejść po schodkach i zejść z drugiej strony, trochę stromą wydeptaną ścieżką.
Widoki z samej góry są bardzo spektakularne, z jednej strony widzimy maleńkie domki malowniczo rozsiane w dolinie lub położone na stromych zboczach wzniesień, poletka z uprawami, góry wrastające w chmury a z drugiej strony góry wtapiające się w ocean.
Piękne widoki, moim zdaniem jest to obowiązkowy punkt w Sao Vicente.
Tuż przy tunelu prowadzącym w stronę Seixal z samej góry wydobywa się strumień wody, pięknych wodospadów na Maderze nie brakuje i są one niesamowitą atrakcją.
Obok tunelu jest stara nieczynna i zamknięta droga, którą idziemy na własną odpowiedzialność. Urwane skaliste zbocza krętej drogi i spadające odłamki skał, gdzie nie gdzie zasypana kamieniami przez osuwiska skalne, obłędnie piękne widoki i szalenie niebezpieczna trasa. Jeżeli nie boisz się to zaryzykuj i przejdź się tą trasą. Mijamy tu kilka wodospadów, mniejsze i większe ale wszystkie zarówno tak samo piękne.
Kręta i ekstremalnie stroma droga prowadzi wzdłuż oceanu, z dołu słychać szum rozbijających się fal... dochodzimy do wąwozu Ribeira do Inferno i tu zatrzymajmy się na chwilę by zrobić zdjęcia, najlepiej z kilku perspektyw.
Długość tej trasy to 17 km, więc dobrze się przygotuj i miej na sobie wygodne buty, najlepiej sandały -> klik
Dalsza trasa prowadzi do miejscowości Seixal.
W lewo od hotelu znajduje się sztuczny prostokątny basen, do którego wlewa się woda z oceanu, przeważnie są tu lokalni mieszkańcy ale przychodzą tu również obcokrajowcy. Oczywiście mnie nie mogło tu zabraknąć. Gdy o tym piszę to przypomina mi się sytuacja z tego miejsca. Dosłownie na kilka minut odeszłam troszkę dalej żeby sfotografować kolorowe kraby i na chwilę się odwróciłam, nagle usłyszałam silne uderzenie fali, potem następnej i kilka krzyków. Na momencie fale zaczęły zabierać ręczniki i ciuchy pozostawione przy basenie i wtedy pomogli miejscowi. Było to bardzo miłe z ich strony.
Plaże w Sao Vicente to raj dla surferów, odbywają się tu zawody w windsurfingu, oprócz zawodowców nie brakuje również amatorów, miałam akurat przyjemność zobaczyć ich w akcji i wcale im się nie dziwie, fale są tu ogromne.
Z hotelowego tarasu można podziwiać spektakularne zachody słońca, które na długo pozostaną w mojej pamięci.
Copyright © 2018-Judy's World, Inc.(All Rights Reserved)
Komentarze